W sobotni wieczór, 5 czerwca w Ośrodku Teatralnym RONDO swój jubileusz 35-lecia pracy scenicznej obchodził instruktor teatralny i reżyser - Wiesław Dawidczyk. Z tej okazji dla licznie przybyłych gości przygotował mini-recital zatytułowany "Piosenki Współistniejące"

Po recitalu przyszedł czas na odrobinę wspomnień. Wśród zaproszonych gości znaleźli się młodsi i starsi uczestnicy zajęć teatralnych prowadzonych przez jubilata. Wśród nich m.in. Maciej Gierłowski, aktor Teatru Lalki Tęcza, w którym przed laty pracował również Wiesław Dawidczyk. Swoje życzenia przekazała również Prezydentka Słupska Krystyna Danilecka-Wojewódzka.

Nie zabrakło również odrobiny wzruszeń i wyrazów uznania skierowanych do instruktora. O tym, jak dużą estymą cieszy się wśród swoich wychowanków niech świadczy poniższy list, który napisała i publicznie odczytała na sobotniej imprezie uczestniczka zajęć teatralnych, Patrycja Gorczyńska. List publikujemy za zgodą autorki.

Ach Panie Wiesławie... 

Ja nie wiem co Pan takiego robi, że wszyscy pana kochają, ale ja na pewno nie pozostaje wyjątkiem. Myślę, że wszyscy tutaj zgromadzeni się zgodzą, że nie ma takich słów, które wyraziłyby jak dobrym i kochanym człowiekiem jest Pan Wiesław. Nie jestem nawet w stanie określić jak wiele dobrego wniósł on do mojego życia. Ale zacznijmy od początku. Moja historia z Panem Wiesławem zaczęła się już, jak miałam może z 3 latka i brałam udział w jakimś występie z okazji Dnia Dziecka w Sławnie i chodziłam z mopem po scenie w stroju marynarza, a to wydarzenie prowadził właśnie nie kto inny jak Pan Wiesław.

W ogóle ja od dziecka podziwiałam Pana Wiesława, naprawdę. Co prawda bardziej z oddali, bo nigdy nie przyszło nam się oficjalnie zapoznać, ale tak naprawdę nie dało się mieszkać w Sławnie i chociaż nie kojarzyć go z twarzy. Pan Wiesław to była dla mnie tak ciekawa i majestatyczna postać. Był zawsze taki uśmiechnięty, pełny energii i bardzo utalentowany.

Często zdarzało się, że Pan Wiesław akurat był jurorem jakiegoś konkursu, w którym brałam udział, ale spokojnie, z racji że się nie znaliśmy to nie było żadnego faworyzowania.

III klasa gimnazjum i Pani polonistka zachęca mnie do udziału w konkursie recytatorskim.  Trochę niepewna siebie  Patrycja po wielu namowach, cudem zgodziła się wziąć udział w konkursie. Przyszedł czas na etap powiatowy, a w jury nie kto inny jak oczywiście Pan Wiesław. Tutaj zapaliły mi się dwie lampki. Pierwsza, mówiąca mi o tym, że lubię mówić na scenie, że to właśnie sprawia mi frajdę. Druga, mówiąca mi o tym, że skoro wybrałam już liceum w Słupsku, to czemu by nie zapisać się tam na zajęcia teatralne? Wyszukałam w internecie takowe zajęcia i nie uwierzycie. Wyskoczył mi Teatr Rondo i grupa teatralna prowadzona przez słynnego Wiesława Dawidczyka. Pięknie napisane tam było, że trwa nabór do jednej z grup i została podana data zajęć organizacyjnych. Ja już szczerze nie mogłam się doczekać, no wiecie: fajny teatr, dzieciaki z grupy zbliżone wiekiem do mnie, no i oczywiście fakt, że przecież kojarzę Pana Wiesława. W końcu przyszedł upragniony termin, moja pierwsza wizyta w Rondzie, pamiętam jeszcze, że pierwszą osobą jaką wtedy zobaczyłam była kochana Pani Jadzia, która odprowadziła mnie do Pana. Spłoszona, widząc, że wszyscy siebie już znają i tylko ja jestem nowa, podeszłam do Pana Wiesława i nieśmiało powiedziałam, że chciałabym dołączyć do grupy teatralnej, bo w internecie zobaczyłam ogłoszenie. Pan był lekko zdziwiony i powiedział mi, że tak szczerze to on ma komplet w grupie i nie szuka nowych twarzy. Ja już się podłamałam, moja wizja mnie na deskach teatru właśnie miała legnąć w gruzach. Lecz tu właśnie po szybkim zastanowieniu rzekł. Z racji, że kojarzę cię ze Sławna i widzę, że bardzo byś chciała chodzić na te zajęcia to przyjmę cię do mojej grupy.

I teraz zaczyna się ta ciekawsza część. Od pierwszych chwil, od pierwszych zajęć u Pana stwierdziłam, że to jest to. Po ciepłym powitaniu jakie otrzymałam od mojej kochanej Novej wiedziałam, że tu jest moje miejsce, że to jest kolejny puzelek do mojej życiowej układanki. Zrobiliśmy z Novą, z Poczekalnią Snów, z Teatrem Dojrzałym i paroma innymi osobami masę cudownych projektów i spektakli, a wiem, że będzie ich jeszcze więcej. Pan Wiesław przez ten cały czas był dla nas ostoją, przyjacielem, mentorem i ogromnym wsparciem, to on pokazał nam jak wiele nas łączy i jak piękną rodzinę jesteśmy w stanie stworzyć.

To Pan Wiesław zawsze dzieli się z nami swoim prowiantem, niezależnie czy coś dla niego zostanie czy nie. To Pan Wiesław poświęca nam więcej czasu niż powinien. To Pan Wiesław troszczy się nas jak o własne dzieci i zawsze dba o nas. To Pan Wiesław uczy nas jak się śmiać, jak tworzyć przyjaźnie, jak kochać, jak żyć i jak być sobą.

Jestem tak niesamowicie wdzięczna, że los podarował mi Pana Wiesława. Pan Wiesław przekazał mi tak ogromną wiedzę, obdarzył mnie zaufaniem i uwierzył we mnie, uwierzył, że jestem coś warta. To Pan Wiesław potrafi jednym spojrzeniem wywołać uśmiech na mojej twarzy. To on za każdym razem jak wchodzę do Ronda proponuje mi ciepłą herbatkę. To on oddaje mi swoje rękawiczki na mrozie i jeszcze dmucha w nie ciepłym powietrzem, żeby je zagrzać, bo tak zawsze robiła mu mama. Pan Wiesław zawsze znajdzie dla mnie czas i nigdy mnie nie zawiódł. Pan Wiesław odkrył we mnie cząstkę mnie, której sama nie znałam. To dzięki niemu moja siostra Michasia teraz podąża moimi śladami i podziwia go, chce się od niego uczyć i poznawać siebie. Jeszcze wiele w życiu nie wiem i wielu rzeczy nie jestem pewna, ale to co jest pewne to, to, że nigdy nie będę żałować chwili, kiedy się poznaliśmy. Przyszłam tylko na zwykłe zajęcia, a zamiast tego zyskałam prawdziwego przyjaciela.

Panie Wiesławie, jest Pan najlepszym teatralnym ojcem jakiego mogłam mieć.

 

Na zakończenie wszyscy zaproszeni goście udali się na słodki poczęstunek, by dalej powspominać wspólną pracę w salach prób i na scenie. Gratulujemy okrągłego jubileuszu i życzymy kolejnych owocnych lat pracy.

Koleżanki i koledzy ze Słupskiego Ośrodka Kultury.

fot. Jadwiga Girsa-Zimny.