wykonanie Natalia Sikora
reżyseria Stanisław Miedziewski
muzyka Dominik Strycharski
Premiera: 25 marca 2023r.
Monodram, którego podstawowym - i wciąż aktualnym - tematem jest samotność artysty w systemach totalitarnych, brak zgody artysty na zniewolenie, na podporządkowanie twórczości kolejnym systemom politycznym i na brak wolości słowa. To też sztuka o porozumieniu między artystami pomimo podziałów między ich narodami, o uchodźctwie i potrzebie pozostania człowiekiem. Bohaterką spektaklu jest Marina Cwietajewa uważana za jedną z najważniejszych poetek XX w., która w wieku 49 lat popełniła samobójstwo.
„Nie chciała umrzeć, ale jeszcze bardziej nie chciała przestać być człowiekiem.”
– pisze o niej w artykule „Przy świetle sumienia” Józefina Inesa Piątkowska.
Sztuka wpisuje się w aktualną sytuację, jest artystycznym sprzeciwem wobec wojny, która toczy się tuż za naszą granicą. Sprzeciwem wobec każdej wojny. Jest wołaniem o człowieczeństwo.
W 2005 roku w Rondzie licealistka Natalia Sikora pod kierunkiem Stanisława Miedziewskiego przygotowała monodram „Elegia kresu”. W 2023 z okazji jubileuszu 50-lecia powstania Teatru Rondo wrócili do historii Mariny Cwietajewej.
Spektakl został zrealizowany w ramach Stypendium Marszałka Województwa Pomorskiego finansowanego z budżetu województwa pomorskiego w roku 2023.
Fot. Angelina Kreft
Recenzje, opinie, wywiady:
Na deskach Teatru Rondo wystąpiła pochodząca ze Słupska Natalia Sikora. „Lubię wracać do domu” rozmowa z Joanną Merecką- Łotysz – Radio Gdańsk
https://radiogdansk.pl/wiadomosci/region/slupsk/2023/03/31/na-deskach-teatru-rondo-wystapila-pochodzaca-ze-slupska-natalia-sikora-lubie-wracac-do-domu/
„Tyle hałasu z powodu tego pasożyta”
„Dotykamy się. Czym? Bijącymi skrzydłami…”(dedykacja Rilkego dla Cwietajewej)
Lata dwudzieste dwudziestego wieku, niemal sto lat przed dzisiaj. Europa leczy rany po najgorszej wojnie, jakiej doznała, jaką pamięta. Każdy szuka ratunku w tym, co mogłoby być jeszcze piękne, święte, prawdziwe, co pomogłoby ocalić świat. Swoje drogi do tego co najświętsze mają też poeci – francuscy, polscy, hiszpańscy, niemieccy, rosyjscy... Rainer Maria Rilke po wyprawie do Rosji jeszcze w 1899 roku odkrył w niej nową szansę na nową nadzieję. W rosyjskich chłopach – „braciach’” i „artystach” – widział obietnicę lepszego porządku, opartego na głębokich wartościach, szczerej czystej, niewinnej wierze, w Rosji – duchową ojczyznę, „kraj-bajkę”. I tego nie zmieni ani I wojna światowa, ani rewolucja bolszewicka, której Rilke nie pozna i nie zrozumie, z góry odrzucając jako fałszywą ideę rewolucyjnego „zmieniania świata” miast jego opisu (nie z powodu ludobójstwa, domowej wojny, głodu, z powodu „metodologicznego błędu”!). Znał rosyjskich poetów i cenił ich sztukę, uczył się rosyjskiego, by czytać i tłumaczyć rosyjską literaturę. Z czasem w kręgu Rilke-Pasternak-Cwietajewa rośnie przekonanie, że poezja wciela się przez wieczność w największych poetów, że jest jedna pod różnymi imionami: „J e d e n tylko jest poeta, i czasem się zdarza,/ że ten, kto go teraz wciela, spotyka tego, kto był nim przedtem”[1]. Dla Cwietajewej wcieloną poezją jest sam Rilke - „usprawiedliwienie złego czasu”, „odtrutka”, „prawdziwy duch poezji”, „sama poezja”, „niemiecki Orfeusz”. I on, i ona odwracają się od świata materii, marności, mieszczaństwa i pospolitości w stronę ducha, gdzieś poza-ciało, poza-cielesność „Kocham poetę, nie osobę.” ( z listu do Rilkego 13.05. 1926). I tak Cwietajewa rozumie miłość – jako spełnienie w słowie: „Miłości nie kocham i nie chcę.”[2] Czego chce? – połączenia dusz, miłości idealnej, gdy „zakochani są rozłączeni i nie mogą się spotkać”. A poezja? Czym jest dla Cwietajewej? Doskonała jest „czystą intonacją (intencją)”, bo wtedy jest „czystą, anielską mową” (z listu do Rilkego, 12.05.1926). Gdy odważyła się pierwszy raz spytać nigdy niewidzianego poety, czy ma żonę, dzieci, jak jego zdrowie… i gdy Rilke opowiedział o swoich chorobach, Cwietajewa poczuła się urażona „Wieje od niego chłodem posiadacza majątku, którego stałam się częścią. Nie mogę mu nic dać, wszystko zostało już zabrane. Nie jestem mu potrzebna...” (w liście do Rilkego Cwietajewa cytuje fragment swojego listu do Pasternaka – 3.06.1926). Czytając jej listy, można odnieść wrażenie, że jego „życiowe” wyznania odebrała jako budowanie dystansu, odżegnywanie się od znajomości, która się wyczerpała, utratę entuzjazmu… Myślę jednak, że ją dotknęło, że „duch”, że „poezja sama” ma ciało – i to chore, słabe, śmiertelne. Ona kochała wyobrażenie, pragnienie, fantazmat – o on „odezwał się” marną materią: „Tak więc Rainerze, wszystko minęło. Nie chcę do Ciebie. Nie chcę chcieć.” (tamże). Rilke w odpowiedzi dołączył zdjęcia, o które dawno prosiła. Przestraszył się? Marzył o czymś więcej niż „anielskie dotknięcie skrzydeł”? A Cwietajewa: „w życiu nie chcę być tym, kto nie sprawia bólu, i właśnie dlatego kłamię – wszystkim oprócz samej siebie.” (z listu do Rilkego 14.06.2023). I kończy list wielokrotnie powtórzonym „Kocham Cię”… i „Kochany! Chcę Ci podarować słowo, być może go nie znasz. Ból jest prawdziwym słowem, ból jest dobrym słowem, ból jest słowem pełnym łaski. Św. Kunegunda, XIII wiek.” (tamże)
„Cwietajewa nie rozumiała, że Rilke jest śmiertelnie chory;”[3] piszą redaktorzy jej listów.
Gdy pisała: „Kocham Cię i chcę z Tobą spać” (tamże), to słowa te należy rozumieć dosłownie – „spać z tobą”, to tyle, co spotkać się we śnie – idealnie w idealnym świecie, duszami. „Łóżko – to okręt, udajemy się w podróż.” (tamże). „Miłość żyje w słowach i umiera w czynach” (z listu do Rilkego 22.08.1926)
„Zmarł Rainer Maria Rilke. Daty nie znam – trzy dni temu. (…) Ostatni jego list do mnie (6 września) kończył się wołanie: Im Frühling! Mir is Lang. Eher! Eher!” (z listu do Pasternaka 31.12.1926), a w liście z 1.01.1927 pisała o Rilkem: „On jest aniołem, nieustannie wyczuwam go za swoim p r a w y m ramieniem (nie moja strona)”. (tamże)
W „pośmiertnym liście” do Rilkego pisała: „Mój kochany, zrób tak, bym jak najczęściej widziała Cię we śnie – nie, źle: żyj w moim śnie. Teraz masz prawo pragnąć i działać.” (ze strony 293). Czy wiec okłamywała siebie, mówiąc, że nie chce miłości cielesnej, a wyłącznie śnioną? Może okłamywała, gdy planowała spotkanie, ale tak jakoś, żeby mogło nie dojść do skutku (może jesienią albo wiosną). Jeśli żyła, a mogła sobie na to długo pozwolić, jedynie „w swojej głowie”, to przecież życie dość szybko weryfikowało jej marzenia, wyobrażenia, idealistyczne tęsknoty. Rozczarowywała ją każda miłość, przyjaźń, znajomość, gdy tylko zaczynała realizować się w świecie zmysłów cielesnych doznań. W 1926 roku umarł Rilke, w 1939 zdecyduje się na powrót do ZSRR. Radość z powrotu do ojczyzny skończyła się zaraz po wyjściu z pociągu – areszt córki, męża, brak mieszkania, dochodów, głód, chory syn… Życie to nie sen, nie pięknoduchostwo, to ból bez łaski, choć słowo dokuczliwie prawdziwe. Pasternak napisał: …nie wiedząc, dokąd uciec przed strachem, pośpiesznie ukryła się w śmierci, wsuwając głowę w pętlę jak pod poduszkę…” (str. 345)
25.03.2013 r. mogliśmy zobaczyć premierę monodramu w reżyserii Mistrza Stanisława Miedziewskiego w wykonaniu absolutnej Natalii Sikory „Odpowiedź jedna – VETO”. To premiera po premierze, która miała miejsce 18 lat temu. Wtedy osiemnastoletnia Natalia zagrała Marinę Cwietajewą pierwszy raz. Dziś na prawie pustej, ascetycznej scenie – ona w szarej, wygniecionej, płóciennej sukience-fartuchu, szmacie, proste skojarzenie z więzieniem, więc ona uwięziona, „uszarzona”, w świetle, które nie daje światła, nie daje jasności. Natalia melorecytuje, bo „intonacja jest czystą, anielską mową”, krzyczy, płacze, upada. Jak zrozumieć świat, który nie układa się w to, co o świecie myślała – nie sama, bo dzieliła swą myśl z Rilkem – który był samą poezją, samą prawdą, wiecznym duchem?! Jak zrozumieć, że prawdziwe życie nie we śnie się toczy, że czyn i działanie to konieczność, przywilej nie pospolitość? Rilkego już nie ma. I chyba nawet za swym prawym ramieniem go nie czuje. Wdrapuje się na czarną skrzynię i przeraźliwie, niezrozumiale wykrzykuje, przeciągając śpiewnie głoski w jakiejś pierwotnej, dzikiej, pozarozumowej melodii. Tamta miłość była słowem, marzeniem, była doskonała, będąc – nie będąc. Miała rację – słowo nie działało, nie przemieniło życia, nie przemieniło żadnego człowieka. Rewolucja zmieniła. Świat stał się tym, czy nie miał być! Więc ona stała się tym, czym nigdy miała nie być – czynem, działaniem. Nie anielskim. Nadto realnym. W nadekspresyjnej grze Natalii Sikory realizuje się cały ból zdradzonej przez słowo kobiety, żony, kochanki, matki, poetki. Gdy wszystko odeszło, cóż pozostało jej samej? Gdy miałkość, bylejakość zawładnęła światem, zgodziła się na ten nie do życia świat, świat na wygnaniu, w Jałabudze, bez męża, córki, siostry (mąż rozstrzelany, córka i siostra aresztowane, torturowane, podejrzewane o szpiegostwo, wypuszczone w latach pięćdziesiątych). Świat zauważyła, ale powiedziała mu „VETO!”. Nie mogła zrobić nic innego – odchodząc do kraju, o jakim śniła, pisała, w jaki wierzyła…, do czekającego na nią anioła.
„Tyle hałasu z powodu tego pasożyta” skwituje sąsiadka, wynajmująca Cwietajewej pokój.
"Filologika", https://filologika.apsl.edu.pl
Bernadetta Żynis - dr. hab., profesor nadzw. w Zakładzie Teorii Literatury i Badań Kulturowych Instytutu Polonistyki AP w Słupsku,
[1] R. M. Rilke, Sonety do Orfeusza i inne wiersze, wybrał i przełożył Adam Pomorski, Kraków 2001, s. 407 (za: Listy. Marina Cwietajewa, Rainer Maria Rilke, Boris Pasternak, z rosyjskiego i niemieckiego przełożył Jacek Chmielewski, posłowiem opatrzył Piotr Nowak, Warszawa 2018, s.26.
[2] Tamże, s. 28.
[3] Tamże, s. 285
monodram Caryl Swift
reżyseria: Stanisław Miedziewskina podstawie pierwszego bezpośredniego przekładu Księgi Hioba z hebrajskiego na polski.
Premiera: 27 marca 2019r.
Jest to spektakl z postmodernistyczną obsesją obcości w myśleniu o religii. To POSZUKIWANIE ŚLADÓW INNEGO w tej opowieści o konflikcie człowieka z Bogiem... ten inny jest obecny jako świadek słynnego zakładu w niebie. Powołujemy do tego AKTORA aby wytworzyć falę emocjonalną spektaklu przez rozbijanie sensów oswojonych, wszystkim wiadomych. HIOB jest idolem swego ludu, przywódcą najpierw cenionym, a potem nagle wzgardzonym... kozłem ofiarnym wskazanym przez społeczność, ofiarą. Czyż największa ofiara Historii – Holokaust - nie wydarzyła się w XX wieku: "O ziemio, nie zakrywaj krwi mojej i... niech nie będzie ustanku memu wołaniu".
monodram Adama Poboży
scenariusz, reżyseria i muzyka: Wiesław Dawidczykwedług pomysłu G. Tabory'ego
Premiera: 31 stycznia 2020r.
Jaką miarą zmierzyć człowieka?
Niewątpliwie jego czynami. Świat jest cudowny, kiedy są one dobre i szlachetne. Ale co, jeśli w człowieku budzą się demony, czyli izmy? Jaką miarą je mierzyć?
monodram w wykonaniu Grzegorza Piekarskiego
reżyseria: Stanisław Otto Miedziewski
głosu użyczyła: Agata Andrzejczuk
Premiera: 24 października 2020r.
„Jeansy, koszula w kratę, czapka z daszkiem, rower, gitara, młody, NOWOCZESNY KAPŁAN”, który zadaje pytanie Bogu „… dlaczego mnie powołałeś, przecież wiedziałeś, że nie wytrzymam”. Nasz teatr wtrąca się w problem egzystencjalnego konfliktu między przestrzenią ducha i ucieleśnieniem natury ludzkiej a „OPRESJĄ TRADYCJI”. Owa opowieść „a Bóg lubi opowieści” jest zwierciadłem, w którym każdy może rozpoznać los bliźniego ….albo „rzucić kamieniem”.
NAGRODY
Grand Prix IX Festiwalu DEBIUTY W MONODRAMIE Strzała Północy 2021 8-10 października 2021 Koszalin
I Nagroda 16 Festiwalu Teatrów Niewielkich 12-14 listopada 2021 Lublin
III Nagroda na VI Sopockich Konsekwencjach Teatralnych w 2022 roku.
fot. Konrad Janicki
reżyseria: Katarzyna Sygitowiczscenariusz: Piotr Merecki, Katarzyna Sygitowicz wg. Cyrana de Bergerac Edmunda Rostandawykonanie: Piotr Merecki
premiera: 20 czerwca 1997
Wykonanie: Caryl SwiftReżyseria: Stanisław Miedziewski
premiera: 5 maja 1993
Co to znaczy „Kalamarapaksa”? Nic nie znaczy! Witkacy był mistrzem w konstruowaniu neologizmów, których z upodobaniem używał zarówno w swojej twórczości, jak i w kontaktach towarzyskich. Z kontekstu jednak wynika, że jest to określenie na sytuację zupełnie beznadziejną. Kiedy więc wszystko wali się w gruzy, jedyne, co możemy powiedzieć, to – Kalamarapaksa!
Rzecz o Witkacym . . . określa treść spektaklu. Bo chociaż o Witkacym wiemy już bardzo dużo, postać tego ekscentrycznego artysty kryje wciąż wiele tajemnic . . . W jaki sposób filozofia, system etyczny, poglądy społeczne i słynny katastrofizm odzwierciedlały osobowość Witkacego? I jakim właściwie był człowiekiem? Na te właśnie pytania starają się odpowiedzieć twórcy spektaklu. Postać Witkacego – człowieka wyłania się z opowieści bohaterki monodramu . . . Winifred Cooper, Angielka, żona Polaka. Zanurzona w zgrzebną PRLowską rzeczywistość, wraca we wspomnieniach do szalonych lat dwudziestych, które spędził w Zakopanem, ciesząc się zainteresowaniem Witkacego.
Przedstawienie nagrodzone na Ogólnopolskim Festiwalu Teatrów Jednego Aktora w Toruniu. Prezentowane było ponad 350 razy, m. in. w Teatrze im. St. I. Witkiewicza - Zakopane, Teatrze na Woli - Warszawa, Teatrze Kana -Szczecin, Teatrze Provisorium - Lublin, Teatrze Cogitatur - Katowice, Klubie Żak w Gdańsku, w Fundacji Pograniczna - Sejny, Instytucie Polskim - Moskwa, Centrum Kultury LIGA – Kołomna (Rosja), Instytucie Kultury Polskiej - Praga oraz podczas Festiwalu BOHNICE – 96 Praga.
fot. SAS
projekt: Andrzej Szczepłocki
monodram Mieczysława Giedrojciareżyseria: Stanisław Miedziewskiscenografia: Jacek Szuba i Kamila Salwiak
Premiera: 8 września 2018r.
Grany przez Mieczysława Giedrojcia bohater monodramu przechadza się po niedostępnych normalnemu człowiekowi sferach bytów subtelnych. Wydaje się to nieco kacerskie w brzmieniu, nieco heretyckie! Tak Aktorowi, jak i Reżyserowi, udało się wyjść poza związany z tematem kaszubskim regionalizm, czyniąc spektakl bardziej uniwersalnym i inaczej otwierającym się na kulturę Kaszub.
adaptacja i wykonanie: Marcin Bortkiewicz
reżyseria: Stanisław Otto Miedziewski
premiera 27 marca 2000, Elbląg
Słupska premiera monodramu miała miejsce 1 kwietnia 2000
Marcin Bortkieicz, uznany już nie tylko w Polsce, ale i na świecie aktor-monodramista w "Satanie" wciela się w postać Serenusa Zeitbloma, który opowiada o życiu swojego przyjaciela z czasów studenckich, genialnego muzyka Adriana Leverkühna, który podobnie jak Faust Goethego podpisał pakt z diabłem. Z powieści Manna uznawanej przez badaczy za metaforę historii Niemiec, Marcina Bortkiewicza zainteresował przede wszystkim motyw sprzeczności związanych z twórczością oraz koszty, jakie musiał ponieść główny bohater, aby stworzyć dzieło nieśmiertelne. W jego interpretacji "Doktor Faustus" staje się uniwersalną metaforą wyborów, z jakimi musi się zmierzyć twórca, żeby sprostać swojemu powołaniu.
Przedstawienie zostało uhonorowane ponad 15 ogólnopolskimi i międzynarodowymi nagrodami, m.in. w Edynburgu, Kilonii, Kiszyniowie, Kijowie i Warszawie.
Satana jest laureatem nagród: jury na OFTN (Ostrów Wlkp., 2000); Grand Prix XXIX OSATJA (Zgorzelec, 2000); Grand Prix oraz „nagrody za reżyserię” na Ogólnopolskim Festiwalu Sztuki Słowa „… czy to jest kochanie?” (Elbląg, marzec 2000); Grand Prix, nagrody im. Jana Pawła II, nagrody publiczności i nagrody „bilet do Edynburga” na III Ogólnopolskim Festiwalu Teatrów i Kabaretów Studenckich „Wyjście z cienia” (Gdańsk, 2000); I nagrody (Złotego IQNA) Międzynarodowego Festiwalu Przedstawień Jednego Aktora w Kiszyniowie (Mołdawia, 2001); Grand Prix Ogólnopolskiego Festiwalu Małych Form Teatralnych (Warszawa, 2001); nagrody dla najlepszego aktora na Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Jednego Aktora na Ukrainie (Kijów, 2003); nagrody dyrektorów Międzynarodowych Festiwali Monodramów oraz I nagrody na Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Jednego Aktora INTEGRA (Hanower, 2004). Ponadto Bortkiewicz jest zdobywcą Pomorskiej Nagrody Artystycznej w kategorii „teatr” (2001).
wykonanie: Aleksandra Ciecholewska
reżyseria: Katarzyna Sygitowicz
wizualizacja: Michał Giedrojć
oprawa muzyczna: Maciej Sierosławski
scenariusz: Aleksandra Ciecholewska , Katarzyna Sygitowicz - na motywach fragmentów tekstów Markusa Zusaka, Romy Ligockiej i Jerzego Kosińskiego oraz spisanych wspomnień babci aktorki
premiera: 2011
Spektakl teatru jednego aktora, w wykonaniu Aleksandry Ciecholewskiej, zrealizowany w ramach projektu "Testament przeszłości, czyli okruchy dziecięcych wspomnień z okresu wojny" ze środków Stypendium Prezydenta Miasta Słupska
To spektakl o pamięci. Inspiracją są wspomnienia z wojennego dzieciństwa babci aktorki, które zestawione z losami postaci literackich stają się swoistym potwierdzeniem dla ich losów. Kluczem do scenariusza stała się stara fotografia... Na ruinach stoi pięcioro dzieci, przyjaciół? W projekcie przyjęto założenie, że ta piątka mogła mieszkać w każdym z okupowanych krajów, ale też w kraju okupanta. Dzisiaj nie znamy imion dzieci, które stały się bohaterami spektaklu. Każde z nich przynosi odrębną historię, która pokazuje bolesne doświadczenia dziecka uwikłanego w wojenną rzeczywistość. Aktorka jak w dokumencie prowadzi widzów przez świat wojennych doświadczeń bohaterów literackich, które niepostrzeżenie przechodzą w historię osobistą. Opowiadania babci i jej doświadczenia wyniesione z wojny, pokazują świat odmienny od dokumentalnego obrazu wojny, bliższe są historiom literackim. Twórcy spektaklu postawili stworzyć rodzaj „dokumentacji teatralnej” postaci literackich, ponieważ absolutnym odkryciem było dla nich podobieństwo tych losów.
Oprawę wizualną spektaklu tworzą zdjęcia archiwalne i współczesne, razem opracowane jako multimedialna scenografia. Przenikające się sceny teatralne z przygotowanymi wizualizacjami i animacjami, zacierać będą powoli granicę miedzy przeszłością i teraźniejszością.
„Idea projektu narodziła się w moim domu rodzinnym, gdy babcia opowiadała mi o czasach wojny – a przecież była wtedy dzieckiem. Zobaczyłam absurdalny, zupełnie niezrozumiały dla dziecka świat przemocy - brutalny i niesprawiedliwy. Zawsze wiedziałam, że chcę o tym opowiedzieć innym.”
„Spotkania przy rodzinnym stole, często są okazją do wspólnej rozmowy i wspominania tego co minęło. Zawsze lubiłam rozmawiać z babcią,, zauważyłam, że wspomnienia przykuwają także uwagę innych. Postanowiłam zapisać babcine wspomnienia, nagrywałam relacje z pierwszych dni wojny, poklatkowe obrazki z dziecięcej pamięci a potem podróż „transportem przez cała Polskę, aż do Słupska”, ale to już materiał na następny spektakl.”
Aleksandra Ciecholewska.
fot. Jadwiga Girsa-Zimny
Wykonanie: Monika Dąbrowska
Reżyseria: Stanisław Miedziewski
Muzyka: Marcin Dymiter
Premiera: 2010
Olga Tschechowa – gwiazda III Rzeszy.
Nie robię niczego połowicznie. Nienawidzę połowiczności.
Leni Riefenstahl
Monodram „Olga. Eine charmante Frau” oparty jest na losach Olgi Tschechowej, gwiazdy filmowej III Rzeszy. Urodzona w carskiej Rosji przeżyła obie wojny światowe, była świadkiem rewolucji październikowej i wojny ojczyźnianej. Po rozwodzie z Michaiłem Czechowem (najsłynniejszym aktorem rosyjskiego teatru MChAT), w wieku 24 lat wyjechała do Niemiec, gdzie stała się ulubioną aktorką filmową III Rzeszy. Zagrała w stu czterdziestu trzech filmach. Na przyjęciach pojawiała się u boku Hitlera. Przyjaźniła się z Magdą i Josephem Goebbels. Jej brat, Lew Knipper, kompozytor (autor szlagieru radzieckiego Polushko Pole), pracował dla CzeKa, a potem dla NKWD. Istnieje hipoteza, że, Rosjanie chcieli wykorzystać Olgę w zaplanowanym przez Stalina zamachu na Hitlera.
Po wojnie, założyła sieć salonów kosmetycznych w byłym RFN, którą prawdopodobnie finansowało KGB. Do dziś w KGB teczki dotyczące Olgi Tschechowej i jej brata, Lwa Knippera w większości pozostają tajne. Kreując swój wizerunek Olga napisała kilka, sprzecznych ze sobą autobiografii. Klucząc i konfabulując, poruszając się między wrogimi systemami, straciła poczucie rzeczywistości. Chcąc przeżyć za wszelką cenę, systematycznie traciła coś bezsprzecznie cennego: prawdę o sobie i prawdę w sobie.
W fałszywym pamiętniku, pisanym z pozoru w tajemnicy przed wywiadem NKWD w Moskwie 1945 roku, gdzie została przewieziona z Berlina na przesłuchanie, Olga Tschechowa napisała: "Krążą o mnie historie, z których można by napisać powieść. Podobno utrzymywałam zażyłe stosunki z Hitlerem. Mój Boże, jakże się z tego śmiałam. Skąd się biorą i jaki mają cel te wszystkie intrygi? Niewiarygodne i podłe kalumnie! Kiedy ma się czyste sumienie, nie trzeba takich rzeczy brać serio. Jak cudownie jest mówći prawdę. Czas pokaże czy w nią uwierzą."
* Wyróżnienie aktorskie oraz Nagroda Organizatora Festiwalu (Teatr Konsekwentny) w ramach 9 Ogólnopolskiego Przeglądu Monodramu Współczesnego, Teatr Konsekwentny, Stara Prochownia, Warszawa 2011. Trzecia nagroda na Festiwalu Teatrów Niewielkich, Lublin 2011. Spektakl prezentowany w ramach Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej org. przez Instytut Teatralny, Warszawa 2011. Tekst „Olga. Eine charmante Frau” został opublikowany w Miesięczniku Współczesnej Dramaturgii „Dialog”, styczeń 2011.
wykonanie: Natalia Sikora
reżyseria: Stanisław Miedziewski
muzyka: Paweł Lucewicz
Premiera: marzec 2005
Przedstawienie opowiada o dramacie rosyjskiej poetki Mariny Cwietajewej, która przez większość życia cierpiała z powodu samotności i braku zrozumienia.
Wszystkie te nastroje niezwykle sugestywnie oddała Natalia Sikora. Nie tylko śpiewa, ale także ujawnia rzadką wrażliwość aktorską i szeroką paletę środków wyrazu. Energiczna i ekspresyjna, przyjazna i otwarta, w innej scenie nieoczekiwanie wprowadza nastrój nostalgii lub przygnębienia.
„…Przedstawienie, które wyreżyserował Stanisław Miedziewski, było opowieścią o dramatycznych losach rosyjskiej poetki Mariny Cwietajewej. Natalia Sikora, którą większość miłośników sztuki dotychczas kojarzyła z piosenką, tym razem ukazała pełnię swoich możliwości aktorskich. Doskonale balansowała nastrojem smutku i samotności. - To znakomity spektakl. Natalia Sikora, dotychczas niezwykle żywiołowa, okazała się bardzo wrażliwą aktorką - mówi Marta Maciejewska, studentka ze Słupska. Po przedstawieniu, o twórczości Mariny Cwietajewęj opowiadali Ksenia Bouk i Przemysław Jakubowski, studenci z Pomorskiej Akademii Pedagogicznej. Publiczność mogła również i spróbować prawdziwej rosyjskiej herbaty z samowara.”
"Wieczór po rosyjsku"
dmk